Szczęśliwie jednak te 10 mln to mniejszość i w przeważającej, przynajmniej statystycznie, liczbie mieszkań książki są obecne, a w niektórych regały wręcz się uginają. Wciąż także w mniejszości pozostają zwolennicy elektronicznych czytników — prawdziwy mól książkowy za nic w świecie nie zrezygnuje z dotyku całej okładki i pojedynczych, wertowanych w tę i z powrotem kartek oraz, a może nawet przede wszystkim — niech pęknę! — zapachu nowej książki!
Co jednak zrobić, by nasze latami gromadzone zbiory nie tylko ułożone były w sensowny porządek, nie niszczyły się i były zawsze pod ręką — a jednocześnie pięknie zdobiły nasze mieszkania? Pomysłów jest mniej więcej tyle, ilu czytelników plus co najmniej 20. Ja, kierując się własnym gustem, ale też wieloletnim doświadczeniem weteranki w nierównej walce o jak najwięcej miejsca na ukochane woluminy — wybrałam 10 najciekawszych. Kolejność nie gra roli — nie jest to ranking — ale pozycja nr 1 to mój faworyt.
1. Regał na całą ścianę
Klasyka, która jest zawsze elegancka. Mój absolutny nr 1 spośród wszystkich pomysłów. Najlepsza jest pusta, duża, tzw. reprezentacyjna ściana w salonie, przeciwległa do wejścia. Ważne też, by ściana nie była zmącona jakimkolwiek szczegółem architektonicznym czy konstrukcyjnym — choćby kaloryferem. Ujdzie gniazdko elektryczne, bo po prostu schowa się za książkami. Gorzej nieco z włącznikiem światła — dostęp do niego jednak musimy zapewnić. Rozwiązaniem będzie pozostawienie wolnej przestrzeni na całej półce, na jej części lub ustawienie tam nietłukliwego bibelotu. Ostatecznie, zanim przystąpimy do montażu regału — włącznik możemy przenieść w inne miejsce. Regał na całą ścianę można już spokojnie nazwać biblioteką. Z od sufitu do podłogi mieniącymi się kolorami grzbietów, z pięknie wyeksponowanymi starymi woluminami lub całymi seriami książek choćby i wydanych współcześnie — nada nie tylko salonowi, ale i całemu mieszkaniu lub domowi niepowtarzalnej i niezastępowalnej niczym innym szlachetności. Na jej tle urządzamy wtedy cały salon, pozostawiając oczywiście niezbędną przestrzeń dostępu do naszych ukochanych książek. Jeśli akurat pokoje w naszym mieszkaniu ułożono w amfiladę — regały na książki sprawdzą się też świetnie jako „obramowanie” po obu stronach drzwi i koniecznie nad nimi.
2. Regał w drzwiach szafy przesuwnej
Ciasnota naszych mieszkań jest bardzo często nieznośna, ale jedno jej trzeba przyznać — niezwykle pobudza naszą kreatywność. Skutkiem czego wymyślamy kombinacje, które ogień połączą z wodą, niebo z piekłem, a… szafę z regałem! I — a to zawsze sprawa najważniejsza — zaoszczędzą nieco cennej powierzchni. Jednym z takich kreatywnych przebłysków są więc drzwi szafy przesuwnej, do których skrzydeł przymocowano regał na książki, płyty i inne drobiazgi. Nigdy nie próbowałam i jestem sceptyczna, ile też taka konstrukcja jest w stanie utrzymać, zanim wypadnie z szyn — ale do odważnych świat należy. Nie każda książka waży przecież tyle, co tom Wielkiej Encyklopedii. Kolejnym owocem kreatywności z ciasnoty jest regał pod schodami — dla posiadaczy dużej liczby książek, a jednocześnie domów lub mieszkań dwupoziomowych oferta nie do odrzucenia. Ponieważ ciasne schowki dawno wyszły z mody, a każdy schowek oznacza ni mniej, ni więcej tylko kolejną graciarnię — biblioteczka wkomponowania pod schodami lub „przyklejona” do ich boku jest pomysłem i kreatywnym, i nietuzinkowym, i świetnie wykorzystującym przysłowiowy każdy wolny kąt.
3. Regał na boku szafy
To kolejny przejaw radosnej kreatywności, ale ponieważ uważam się za jego twórcę i kilkukrotnego użytkownika — przedstawiam go jako osobny pomysł. Jeżeli stawiamy tzw. garderobę, czyli szafę od sufitu do podłogi z drzwiami przesuwnymi, a przynajmniej jeden z jej boków jest na zewnątrz — zmniejszmy jej szerokość o jakieś 25 cm. Wtedy od strony tego zewnętrznego boku konstruujemy regularny regał, a ponieważ głębokość szafy jest jego szerokością, a to co najmniej 60 cm — za 25 cm szafy mamy miejsce na książki jak znalazł! A jak się prezentuje…! Pomysł we własnych kolejnych M wprowadziłam dwukrotnie, co dokumentują załączone obrazki. Ręczę zarówno za wygląd, jak i praktyczność i naprawdę z serca polecam. O prawa autorskie — nie ma obaw — nie będę się czepiać!
4. Regał z mocnym akcentem kolorystycznym Moim zdaniem najbardziej stylowe są regały w ciemnym kolorze drewna. Uważam, że tylko takie drewno dodatkowo podkreśli tę szlachetność całej konstrukcji. Pstrokacizna grzbietów książek starcza mi za akcenty kolorystyczne. Dlatego dąb i wenge to zawsze moi pierwsi faworyci. Mają poza tym jeszcze i tę zaletę, że są mocne: półki nie wymagają wówczas dodatkowych wsporników, a ciężar książek zalecam jednak brać przy projektowaniu pod uwagę. Wiem, co mówię, bo nie jeden i nie dwa wolno stojące regaliki nadmiarem książek wykończyłam. Jednak kolorystycznie, tak jak i w przypadku rozkładu poszczególnych półek — panuje pełny liberalizm. Lubicie trawiasty odcień zieleni? Proszę uprzejmie! Lubicie morski granat, turkus, róż? Wolna ręka. A może, wzorem skandynawskich standardów urządzania mieszkań, porywa was biel, która aż razi oczy? Też można. To będzie wasz regał, na wasze książki, bardzo ważna część waszego mieszkania lub domu — więc to wy decydujecie o kolorystyce.
5. Gablota
Ludzie uczuleni na kurz lub po prostu mu nieprzychylni mogą zainwestować w gabloty. Książki są wtedy przeszklone i rzeczywiście kurz nie ma do nich aż tak nieograniczonego dostępu. Osobiście jednak regularne odkurzanie nieprzeszklonych książek polecam — prócz czystych półek zyskujemy dodatkowo nową aranżację naszych tomów, a czasami kompletnie nowy wystrój. Pomijam już fakt, że każdy szanujący się wielbiciel literatury gatunku dowolnego nie przeżyje miesiąca bez przynajmniej jednego nowego nabytku. Wiadomo: książki są przecież jak myszy. Przyjdzie jedna, to natychmiast sprowadzi do domu drugą, a potem trzecią i czwartą… Takie porządki są więc także okazją do włączenia tych nowicjuszy w resztę księgozbioru. Ja swoje ustawiam przede wszystkim tematycznie, a po drugie kieruję się wielkością. Regularny przyrost przy jednak ograniczonej długości każdej półki wymaga stałego ruchu i wielkiej gimnastyki umysłowej. Jedno szczęście, że przynajmniej z miejscem już się gimnastykować nie muszę…!
6. Regał z kominkiem lub z telewizorem
Kominek i książki to jest połączenie godne wisienki i tortu, rurki i kremu, pączka i nadzienia z dzikiej róży…! To jest kwintesencja przytulności i elegancji, polskiej swojskości i angielskiej arystokracji, domowego ciepła i jakiejś tęsknoty za sarmackim dworkiem. Wielka ściana z centralnie zamontowanym kominkiem, a po obu jej stronach 2, a jak się da — to i 3 regały z książkami… Nad kominkiem wolna przestrzeń, choćby na portret przodka lub lustro w bogatej ramie… Na obmurowaniu (ang. mantelpiece) jeden przy drugim same kosztowne bibeloty i koniecznie mosiężny kominkowy zegar… Ech, tak niewiele czasem potrzeba do szczęścia…!
Alternatywą dla takiej ściany, a w szczególności dla kominka, jest telewizor. Wprawdzie Robin Sharma mawiał, że zwykli ludzie mają telewizory na całą ścianę, a niezwykli — biblioteki, i ja się nawet z nim zgadzam, ale jednak w dzisiejszych czasach, gdy wciąż się coś dzieje, mieszkanie bez tej gadającej maszynki ciężko sobie wyobrazić. Schemat jest ten sam: ekran montujemy centralnie na najszerszej ścianie, a po obu jego stronach — regały. Pod ekranem możemy oczywiście zainstalować niewielką komódkę lub gablotkę na dekoder, odtwarzacz lub na samego pilota. Natomiast nie polecam książek nad telewizorem — obawiam się, że mogłyby zaburzyć harmonijny, pionowy podział całej ściany. No chyba że mieszkacie akurat w starej kamienicy lub w zamku i pokój (lub komnata) ma dobrze ponad 4 m wysokości!
Oczywiście pomysłów jest multum. Regał w jadalni, w korytarzu, hallu lub przedpokoju. Regał jako ścianka działowa między kuchnią a jadalnią lub salonem. Półki jako swego rodzaju obręcz pod sufitem. Regał ze skrzynek po jabłkach, regał asymetryczny lub w romby — tzw. diament. Kto ma w życiu szczęście i mieszka w lofcie — może regał zamontować na ścianie z surowej cegły, która pięknie prześwitywać będzie spomiędzy książek, nadając pomieszczeniu jednocześnie industrialnej surowości i ciepła. Ja jestem zwolennikiem regałów od podłogi do sufitu, bo — nauczona ciasnotą poprzedniego lokum — do dziś szanuję każdą wolną przestrzeń. Do tego dochodzą i walory estetyczne, i niezmienne okrzyki lub westchnienia zachwytu na widok mojej ściany książek. Kto pójdzie moim śladem i zacznie półki montować już kilka centymetrów pod sufitem — niech tylko pamięta o stabilnej drabinie lub stylowych schodkach. Bez nich nie sięgnięcie po te najwyżej ustawione książki!
mmb
Komentarze (0)
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez